wyślij
Kino

Millennium Studio - Braty

Millennium Studio

Czarno-biały, intymny debiut Marcina Filipowicza przepełniony muzyką, bezpretensjonalnym buntem i rozczarowaniem dorosłością.

"Braty"

Millennium Studio

8 maja 2023, godz. 20:00

 

  • reżyseria: Marcin Filipowicz
  • scenariusz: Łukasz M. Maciejewski
  • obsada: Hubert Miłkowski, Sebastian Dela, Marta Stalmierska, Cezary Łukaszewicz

  • gatunek: dramat obyczajowy
  • kraj produkcji: Polska
  • polska premiera: 21 kwietnia 2023
  • czas trwania: 1 godz. 22 min.

 


O filmie:

Bohater filmu, Filip, ma siedemnaście lat, stoi u progu dorosłości, ale to jeszcze dzieciak, który kocha jeździć na deskorolce. Od zawsze żyje w cieniu starszego brata, który jest dla niego mentorem, a teraz wprowadza go w dorosłość. Bracia kilka miesięcy wcześniej stracili matkę i od tego momentu nic już nie jest takie samo. Ojciec, niegdyś świetny tata i mąż, to teraz ćpun, który pogrążony w żałobie zamyka się w swoim pokoju i dzięki narkotykom jest w stanie zapomnieć o cierpieniu. Filip wierzy, że kiedyś silne więzy rodzinne wrócą i będzie pięknie jak dawniej. Ale czasu nie się cofnąć. Życie intensywnie pcha do przodu.

Marcin Filipowicz

Reżyser, fotograf, podróżnik. Ukończył reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz kurs dokumentalny w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy w Warszawie. Jest autorem licznych filmów krótkometrażowych, fabularnych (Chłopcy z motylkami, Lato miłości, Echo) oraz dokumentalnych (Trampkarze, Mój tata Lazaro, 7109 km). Braty to jego debiut fabularny.


Recenzja Łukasza Maciejewskiego

Dorastanie boli. Przed Marcinem Filipowiczem, reżyserem „Bratów”, opowiadało o tym wielu innych twórców. Chodzi o to, żeby pokazać ów ból raz jeszcze, ale tak, by wyglądał świeżo, przekonująco, prawdziwie. Trudna sztuka, ciężka sprawa,  ale w „Bratach” chyba się udało.

Na mojej warszawskiej ulicy jest sklep z deskorolkami. Raj dla skate'owców. Kiedy wyglądam przez okno, widzę zawsze kilkoro freaków. Plus charakterystyczny dźwięk odbijanej deski od chodnika. To jest styl, a może stajl. Ciuchy charakterystyczne, postawa zgarbiona, i zbiorowe marzenie o byciu częścią wspólnoty. Pomysł na życie, na pewien etap życia, potem to zazwyczaj przechodzi. Filipowicza i jego scenarzystę, Łukasza M. Maciejewskiego, nie interesuje jednak żadne „potem”. Życie dzieje się tu i teraz. Między pierwszym seksem, a pierwszym blantem. Życie: „od deski do deski”.

„Braty”. Podoba mi się ten tytuł. Braty, nie bracia. Filip (Hubert Miłkowski) jest najmłodszy, nadwrażliwy, deskorolka jest dla niego marzeniem o byciu częścią wrażliwych mniej, jest asekuracją dla życia z pełnym rozmachem, z turbodoładowaniem. No to go nie stać, nigdy nie będzie stać. Jest inny, wszyscy to wiedzą. Inny, czyli wycofany. Inny, czyli skryty. Zagubiony.

Starszy brat, Bartek (Sebastian Dela), stanowi pozornie przeciwieństwo Filipa – barwy ochronne jak z filmu Zanussiego. Chroni siebie, żeby ochronić innych, na pewno współdomowników. Nonszalancki, gniewny, pozujący na twardziela. I tylko w rzadkich momentach, w sytuacjach zagrożenia, widać, jak wiele go to kosztuje, ile wrażliwości skrywa. Dorastanie młodszego brata, pozornie boleśniejsze, jest mniej skomplikowane. W przypadku Bartka proces zrzucania masek nawet się nie rozpoczął, być może nie zacznie się nigdy. On już zostanie: z tą swoją butą, ze złością, z czułością schowaną tak głęboko, że sam nie wie już, czy to w nim jest.

Braty krążą wokół Klaudii (Marta Stalmierska) – dziewczyny drugiego, marzeniu sennym pierwszego. A Klaudia się rozgląda. Obraz lekko zamazany. Patrzy z ukosa: podoba jej się siła Bartka, delikatność Filipa, nie podoba się, że będzie musiała wybierać. Jest jeszcze ojciec chłopców (Cezary Łukaszewicz), bardziej niedojrzały od synów. Rozumiemy to, rozgrzeszamy. Czarno-biały świat, czarno biały dom – finezyjne zdjęcia Mateusza Skalskiego – to dom, w którym brakuje całości. Brakuje matki - mama umarła. Nie ma spoiwa. Dom, w którym mieszka śmierć, nie zarosła jeszcze życiem. Wspomnienia, alkohol, dragi, żal, że się nie powiedziało, żal, że nie przeprosiło, i żal, że zostało  jak jest.

W „Bratach” nie ma przewrotki znaczeniowej, to nie jest film, który uderzałby oryginalnością. Nie o oryginalność zresztą chodzi, lecz o wiarygodność, naturalność wzajemnych relacji. I to się powiodło. Przede wszystkim dzięki aktorom. Cezary Łukaszewicz tutaj bardzo ciekawy, od dawna czeka na większą filmową rolę, dzięki której trafiłby do pierwszej ligi, bardzo na to zasłużył. Marta Stalmierska, największe młode odkrycie aktorskie sezonu („Johnny”, „Hela”, „Apokawixa”, „Horror Story”, „Wyrwa”) jest zjawiskiem poza skalą. Dziewczyną z sąsiedztwa, ale i dziewczyną z deskorolką, kino kocha takie naturszczyce z piosenek Osieckiej, dziewczyny z rapowej rymowanki. Trzeba mieć świetny warsztat, żeby tak efektownie je pokazać. Hubert Miłkowski, Arek z „Hiacynta” Piotra Domalewskiego, w drugiej ważnej roli. Jeżeli będzie miał aktorskie szczęście, a wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stanie, w polskim kinie może za jakiś czas stać się kimś w rodzaju Olgierda Łukaszewicza, urodziwego nadwrażliwca z siłą pulsującą wewnętrznym żarem. Wreszcie trzeci „braciak” - Sebastian Dela. Już gra dużo, nie zawsze są to projekty godne jego talentu, ale rozumiem, że trzeba zapłacić frycowe, wyszumieć się, najeść kina, żeby potem wybierać tylko odpowiednie dania. Dela ma potencjał na idola, warunki i osobowość. I błysk w oczach. Wierzę, że polskie kino nie zamknie na niego swoich.

Młodzi aktorzy, dorastanie, oryginalna muzyka NOONa - Mikołaja Bugajaka, wielkie awantury które z czasem okazują się nie takie znowu wielkie, wiatr we włosach, wiatr w żagle, dźwięk deskorolki, piwo, posklejane włosy, bluzy z kapturem, pocałunek o smaku anyżowej landrynki. Filipowicz z swoją ekipą filmuje dorastanie. I pyta o to, czy końcem tego dorastania naprawdę jest dorosłość. Może lepiej zostać? Założyć kaptur, odpalić deskę, odszukać „sis”, odszukać „brata”, zapalić i zatańczyć. I zapomnieć o tym, jak to wszystko boli. I dzieciństwo, i młodość, i to, co stanie się z nami potem. I że nie ma na to wszystko lekarstwa. Są tableteczki, kolorowe znieczulacze, na chwilę pomogą, na chwilę tylko. Potem odpoczniemy.

/Łukasz Maciejewski, Miesięcznik „Kraków i Świat”, numer 5 / 2023 /

 

Millennium Studio:

to stała oferta dla osób ceniących sobie kino o wysokich walorach artystycznych. Średnio co dwa tygodnie prezentujemy na jednorazowych pokazach filmy, które zostały nagrodzone na festiwalach filmowych, te, które szokują i pobudzają do myślenia oraz te, które trudno znaleźć w repertuarze kina komercyjnego. Wyborem tytułów zajmuje się Łukasz Maciejewski.


 Informacje/ bilety:

  • Bilet: 10 zł
  • Miejsce: sala kameralna
  • Kasa CSM, godziny otwarcia i kontakt:
    • tel.: 14 633 46 04, mail: kasa@csm.tarnow.pl
    • poniedziałek - piątek - 10:00 - 20:00
    • sobota - niedziela - 15:00 - 20:00
Millennium Studio - Braty
Podziel się:

Millennium Studio

Zawsze wyszukane kino.

Ta strona używa cookie i innych technologii. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.